Piłka nożna, Pan Robert i Zanzibar
1 czerwca 20206min
Krótko po tym jak wprowadziliśmy się do naszego afrykańskiego domu, daliśmy naszym małym sąsiadom piłkę do gry w nogę. Dobrze wiedzieliśmy jaką będzie miała siłę rażenia, bo dobrze wiedzieliśmy jak tu się kocha piłkę nożną. Mimo to zdumiało nas, gdy zaledwie chwilę później na plaży stawiła się gromadka dzieci – budowniczych boiska.
Gołymi rękami wykopali dołki, wstawili fragmenty palm, które skądś znieśli też gołymi rękami. Rozgrywki ruszyły i odbywają się niemal codziennie do dziś
Akurat tego się nie spodziewałam, ale zaskakująco często myślę na Zanzibarze o Robercie Lewandowskim. Czy on ma świadomość jak ważnym jest tu człowiekiem? Wystarczy wspomnieć, że jest się z Polski a od razu z ust niemal każdego Zanzibarczyka pada jego nazwisko poparte szczerym, serdecznym uśmiechem. To bardzo fajne jest. Dowodzi, że osiągnął naprawdę olbrzymi, bo światowy sukces. Kiedyś tak było z Janem Pawłem II i Lechem Wałęsą… Podobno Pan Robert był na Zanzibarze z rodziną. Ale był zapewne na Mnembie, prywatnej zamkniętej wyspie, na której nie ma się specjalnego kontaktu z ludźmi stąd. Być może więc tego uwielbienia wcale nie doświadczył i nie ma o nim pojęcia???
A skoro tak, to może zróbmy – wykorzystując dzień dziecka i każdy następny – coś dobrego dla dzieci stąd!!! Udostępnijcie to, wyślijcie komu się da i ile się da. Ja też to zrobię, bo mam wielu kolegów dziennikarzy sportowych. Może to dotrze do Pana Roberta, jego przyjaciół, znajomych, byłych lub obecnych współpracowników! Może będzie chciał zrobić coś ekstra dla wiernych fanów z Zanzibaru!? Pomogę we wszystkim, dowiem się ile jest dzieci, ile strojów piłkarskich, butów albo chociaż piłek by się przydało…
A nuż się uda…?
Przyjrzyjcie się na ostatnim zdjęciu stanowisku sędziego
I gdybym była łowcą talentów piłkarskich, zaglądałabym na Zanzibar często